O studni zamkowej

 

Na zamku w Ogrodzieńcu pełnił niegdyś służbę Anzelm z Józefowa. Tęsknił on jednak za swoją piękną żoną, którą zostawił w domu. Z tego powodu udał się do pana na zamku - Seweryna Bonera - z prośbą o zwolnienie ze służby. Ten zgodził się, jednak pod jednym warunkiem: żołnierz miał najpierw wykopać studnię na zamku.

Usłyszawszy to, zadowolony Anzelm szybko wziął się do roboty. Jednak mina mu wkrótce zrzedła, bowiem okazało się, że zamek postawiono na litej skale. Jednak umowa to umowa. Dzień i noc Anzelm kruszył kawałek za kawałkiem skałę, by dostać się do podziemnych wód. W międzyczasie Seweryn, który doskonale wiedział, na jaką katorgę skazuje swojego żołnierza, posłał swych ludzi by porwali żonę Anzelma — wszak jej mąż był zajęty. Kasztelan uczynił ją swoją nałożnicą, Anzelm tymczasem kopał.

Minęło 20 lat nim nieszczęśnik w końcu dokopał się do wody. Co z tego jednak, skoro był już zniszczonym przez trudy starcem. Wkrótce po zakończeniu zadania zresztą zmarł z wycieńczenia. Wraz z nim zniknęła też woda w studni, toteż Sewerynowi na zbyt wiele nie przydał się trud, na który skazał swojego poddanego.

Źródła

Związane miejsca
Zamek Ogrodzieniec
gmina Ogrodzieniec
Zamek w Podzamczu w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej

Inne legendy:


W pobliżu