O skamieniałych pasterzach

 

Pewnego razu gminny pasterz, który był odpowiedzialny za wypas owiec z całej okolicy, nie mógł sam nadzorować zwierząt, więc zlecił to swoim synom. Młodzieńcy jednak lekce sobie potraktowali pracę, a to próbując ujeżdżać owce, a to batem rozpędzając stado. Gdy nadeszło południe, wyjęli prowiant, spakowany im przez matkę. Gdy jednak ujrzeli, że zamiast kromek z masłem mają chleb posmarowany twarogiem, wpadli we wściekłość. Jeden rzucił chlebem o ziemię, inny splunął na kromkę, jeszcze kolejny zaczął batożyć swój posiłek. Obserwujący to z pewnej odległości parobek pracujący w polu zaśmiewał się z młodzieńczych wybryków.

Naraz znad Śnieżnika nadeszła ciemna chmura i wielki wiatr. Rozpętała się burza, owce rozbiegły się po okolicy. Naraz całe wzgórze, na którym przebywali pasterscy synowie, stanęło w płomieniach od uderzenia pioruna. Gdy dym rozwiał się, na jego szczycie znajdowało się pięć skał. Cztery z nich były skamieniałymi pastuszkami, zaś piąta — parobkiem. Wszyscy oni zostali w ten sposób ukarani za nieposzanowanie dla chleba.

Źródła


W pobliżu