O granicy między Koszalinem a Sianowem
Różne podejścia do rywalizacji generują różne rezultaty
Temat granicy pomiędzy ziemiami należącymi do Koszalina, a tymi sianowskimi, był kością niezgody przez wiele lat. W końcu postanowiono rozwiązać go uczciwym sposobem: poprzez rywalizację. Ustalono, że kolejnego dnia o świcie po jednej osobie z każdego miasta wyruszy na wybranym zwierzęciu ze swojej miejscowości do drugiej. Tam, gdzie się spotkają, ustali się oficjalną granicę.
W Sianowie długo debatowano nad wyborem harcownika oraz zwierzęcia. W końcu stanęło na tym, że w szranki stanie sam burmistrz. Na wierzchowca wybrano natomiast woła, ponieważ mieszkańcy uznali, że to bardziej wytrzymałe zwierzę i w ciągu całego dnia pokona większy dystans.
Po dokonaniu tak świetnych wyborów rozpoczęła się impreza na cześć jutrzejszego zwycięstwa. Oblewano je tak długo i skutecznie, że kolejnego dnia burmistrz wyruszył nie o wschodzie słońca, a bliżej południa. W dodatku zwierzęcia dosiadł tyłem do przodu. Z Koszalina zaś wysłano znakomitego jeźdźca na najszybszym koniu. Nic dziwnego więc, że spotkanie nastąpiło praktycznie u wrót Sianowa, na moście nad rzeką Unieść. I tam też przebiega granica pomiędzy tymi dwiema miejscowościami do dziś.
Źródła
- Andrzej Kuczkowski: Podania ludowe o Górze Chełmskiej (Krzyżance) koło Koszalina
Związane miejsca
W pobliżu
- Góra Chełmska (Krzyżanka) (5,23 km)
- Darłowo (24 km)
- Złakowo (58 km)
- Wyspa Solna (69 km)
- Wierzchowo (78 km)
- Strzmiele (93 km)