O granicy między Koszalinem a Sianowem

Różne podejścia do rywalizacji generują różne rezultaty 

Temat granicy pomiędzy ziemiami należącymi do Koszalina, a tymi sianowskimi, był kością niezgody przez wiele lat. W końcu postanowiono rozwiązać go uczciwym sposobem: poprzez rywalizację. Ustalono, że kolejnego dnia o świcie po jednej osobie z każdego miasta wyruszy na wybranym zwierzęciu ze swojej miejscowości do drugiej. Tam, gdzie się spotkają, ustali się oficjalną granicę.

W Sianowie długo debatowano nad wyborem harcownika oraz zwierzęcia. W końcu stanęło na tym, że w szranki stanie sam burmistrz. Na wierzchowca wybrano natomiast woła, ponieważ mieszkańcy uznali, że to bardziej wytrzymałe zwierzę i w ciągu całego dnia pokona większy dystans.

Po dokonaniu tak świetnych wyborów rozpoczęła się impreza na cześć jutrzejszego zwycięstwa. Oblewano je tak długo i skutecznie, że kolejnego dnia burmistrz wyruszył nie o wschodzie słońca, a bliżej południa. W dodatku zwierzęcia dosiadł tyłem do przodu. Z Koszalina zaś wysłano znakomitego jeźdźca na najszybszym koniu. Nic dziwnego więc, że spotkanie nastąpiło praktycznie u wrót Sianowa, na moście nad rzeką Unieść. I tam też przebiega granica pomiędzy tymi dwiema miejscowościami do dziś.

Źródła

Związane miejsca
Sianów
gmina Sianów
Miasto w pobliżu Koszalina. Prawa miejskie od 1343 roku.

W pobliżu