Ratuszowe koziołki

 

Kiedy dawno temu zakończono odbudowywanie centrum Poznania po pożarze, na koniec robót postanowiono wyprawić wielką ucztę. Zaproszono na nią wielu dygnitarzy, a zaplanowana była z wielką pompą. Właśnie w trakcie niej planowano odsłonięcie nowego zegara na ratuszowej wieży. Była to konstrukcja wielce skomplikowana, pełna przekładni, ciężarków, dźwigni. Opowieści o niej rozbudzały wyobraźnię niejednego mieszkańca miasta.

Wśród nich był niejaki Pietrek, pomocnik kucharza, którego uczyniono odpowiedzialnym za przygotowanie głównego dania na ucztę – wytrawnego sarniego udźca, wymagającego wielu godzin pieczenia. Kucharz, gdy wszystko było gotowe, pozostawił rożen w rękach ucznia i udał się do karczmy. Pietrek miał jedynie pilnować by ogień palił się jak trzeba oraz obrócić pieczeń raz na jakiś czas. Było to zajęcie nudne, sprzyjające wędrowaniu myśli do innych miejsc. A przecież nie tak daleko montowano ten niezwykły zegar!

W końcu młodzieńcza ciekawość zwyciężyła w Pietrku. Postanowił się on wymknąć jedynie na chwilę, popatrzeć na różne cuda i wrócić na czas, by obrócić pieczeń. Niestety, jak to bywa, stracił poczucie czasu. Gdy wrócił do kuchni, zobaczył pieczeń spaloną, leżącą w ogniu.

Zamiast jednak rozpaczać, chłopak postanowił działać. Wymknął się ponownie, tym razem poza bramy miasta, gdzie, jak pamiętał, wypasano kozy. Tam pochwycił dwa młode koziołki i wrócił do kuchni. Sarna, koza — być może po kilku kuflach nikt nie zauważy. Gdy jednak próbował zaciągnąć zwierzęta do kuchni, te, wyczuwając być może niebezpieczeństwo śmierci, wyrwały się i uciekły. Tak się stało, że wbiegły na wieżę ratusza. Tam, przestraszone, zaczęły się trykać rogami, ku wielkiej uciesze zgromadzonych.

Tymczasem występek Pietrka i nieudaną pieczeń już zauważono. Ciemne chmury zbierało się nad głową chłopca, jednak burmistrz i wojewoda tak byli rozbawieni sytuacją z kozłami, że kazali oszczędzić kuchcikowi kary. Mało tego, u zegarmistrza zamówili dodatkową funkcję zegara, który teraz każdego dnia w południe uruchamiał mechaniczne koziołki, które bodą się, zabawiając zgromadzonych przed ratuszem ludzi. I trwa to aż do dziś.

Źródła


W pobliżu