Klątwa zamku

 

W czasach gdy Tatarzy najeżdżali Małopolskę, zamkiem w Niedzicy rządził pewien kasztelan, który niespecjalnie interesował się losem okolicznej ludności. Zamiast dać nękanym przez zagony ludziom schronienie za murami, wolał ucztować z innymi bogatymi panami, bowiem nie lubił obcych.

Pewnej nocy niedaleko zamku przechodziły zakonnice uchodzące ze Starego Sącza. Jedna z nich, ranna lub zmęczona, nie była już w stanie iść. Odłączyła się od grupy i po kilku godzinach tułaczki po lesie zawitała pod bramą niedzickiej twierdzy, prosząc o schronienie. Jednak zajęty ucztowaniem pan na zamku ani myślał tego robić i nakazał przepędzić intruzkę w noc.

Później tej samej nocy rozpętała się wielka burza. Pośród piorunów i grzmotów dało się usłyszeć złowrogi głos, w którym niektórzy rozpoznali głos zakonnicy, przeklinający zamek. Miał on się zapaść pod ziemię wraz z wszystkimi niegodziwymi ludźmi na nim przebywającymi.

Następnego dnia zauważono, że w skale, na której zbudowany był zamek, pojawiła się spora szczelina. Podobno rośnie ona nieznacznie z dnia na dzień, aż w końcu wypełni klątwę, która ciąży na forcie.

Źródła


W pobliżu