Bałamutna zielenica Liwia
O miłości człowieka i syreny
W dawnych czasach, kiedy ludzie osiedlili się nad Bałtykiem i rozpoczęli poławianie w nim ryb, żyli w zgodzie ze wszelkimi istotami, zamieszkującymi wody. Wśród nich wyróżniały się zielenice, pół-kobiety, pół-ryby, które swoim śpiewem umilały czas rybakom. Zielenice były jednak też zwodniczo piękne i niejeden chłopak przepadł w morskich głębinach w pogoni za ich urodą.
Wśród nich szczególnie wyróżniała się jedna, o imieniu Liwia. Nie tylko była piękna, ale chętnie też nawiązywała bliższe kontakty z młodymi mężczyznami. Aby być wśród nich bliżej, zamieszkała w niewielkiej przybrzeżnej zatoce, w okolicach dzisiejszego Niechorza. Śpiewem uwodziła kolejnych chłopców, jednego po drugim, gdyż nie byli oni w stanie sprostać jej oczekiwaniom. Wśród ludzi powstało powiedzenie:
Wychodzą od Liwii chłopcy ledwie żywi, mocno zakochani, bardzo nieszczęśliwi. A Liwia wciąż chętna, urocza, ponętna.
Pewnego dnia, gdy Liwia pływała po okolicy w poszukiwaniu kolejnego kochanka, natrafiła na takiego, który nie odwzajemniał jej awansów. Zarzucał sieci ze swojej łodzi, jak gdyby pięknej syreny w ogóle nie było w pobliżu. Miał on na imię Łuż. Liwia, zużywszy cały swój arsenał kokieterii, popadła najpierw w furię, potem jednak zrozumiała, że pierwszy raz w życiu zakochała się — w pierwszym mężczyźnie, którego nie mogła zdobyć.
Od tej pory innymi sposobami starała się zwrócić na siebie uwagę młodego rybaka. A to naganiała mu ryby, a to ozdabiała sieci kwiatami. Przede wszystkim zaś straciła zupełnie zainteresowanie innymi mężczyznami. Po wielu tygodniach również i rybak zakochał się w syrenie, choć postawił jej warunki: musiała poślubić go i przysiąc, że będzie wierna do końca życia jemu i tylko jemu. Zakochana zielenica zgodziła się. Odbył się ślub i zamieszkali razem.
Żyli szczęśliwie, tylko czasem niszczycielskie sztormy, jakie atakowały bałtyckie wybrzeże, napawały ich strachem i spędzały sen z powiek. Po którejś takiej burzy Liwia poprosiła władcę głębin i Panią Wody — swoich rodziców — aby oddzielili zatokę, przy której mieszkali małżonkowie, od morza. Ci zgodzili się i wkrótce fale naniosły piasku, który utworzyły mierzeję. Aby jednak Liwia mogła czasem odwiedzać rodzinę, pozostał przesmyk zwany Liwką, którym mogła przepłynąć do morza. Teraz już żyli długo i szczęśliwie. Na jeziorze zaś często spotkać można łabędzie, które przypominają o pięknej i wiernej miłości Liwii i Łuża.
Źródła
Związane miejsca
W pobliżu
- Trzęsacz (11 km)
- Dreżewo (13 km)
- Trzebiatów (21 km)
- Resko (48 km)
- Wyspa Solna (53 km)
- Wzgórze Wisielców (62 km)
- Jezioro Gardno (65 km)
- Woświn (68 km)