Ołowiany kogut

 

Bolesławiec zawsze był bogatym miastem, toteż często marzyli o nim rozmaici rabusie. Wśród nich najniebezpieczniejsza banda w okolicy, z siedzibą na zamku Grodziec. Ich zła sława była tak wielka, że sami mieszkańcy zaczęli się obawiać, że pewnego dnia stanie się nieuniknione. Dlatego też zachowywali dużą czujność, co, w połączeniu z fortyfikacjami miasta, skutecznie utrudniało rabieżcze plany.

Jednak pewnego dnia rabusie postanowili zdobyć miasto sposobem. W liczbie ponad sześćdziesięciu przebrali się za kupców i mieszczan i wniknęli do miasta. Podzielili się na grupy, które zaczęły plądrować domy i napadać na prawdziwych kupców. Ze względu na chaos, jaki zapanował, wydawało się, że nie sposób się im przeciwstawić.

Jednak burmistrz miasta, Johann Bleihahn, zachował zimną krew. Zaczął zwoływać do siebie mieszkańców i kazać im wyposażyć się w broń. Gdy zebrał około dwustu osób, ruszył z tym oddziałem przez miasto, wyłapując grasujących bandytów. Tego dnia zginęło 52 z nich, a dwunastu schwytano i powieszono. Nikt nie uszedł z życiem.

Na pamiątkę tego wydarzenia, mieszkańcy ufundowali ołowiany pomnik koguta na rynku, by upamiętnić bohaterskiego burmistrza. Nawiązywali w ten sposób do jego nazwiska (Blei - ołów, hahn - kogut).

Inne wersje

W innych wersjach legenda bywa zatytułowana “o złotym kogucie”, opisując koguta jako faktycznie ołowianego, ale też pozłacanego.

Źródła


W pobliżu