O złotym mieczu

O mądrej córce karczmarza, która odmieniła losy swojej rodziny 

Dawno temu na trakcie z Poznania do Kalisza, niedaleko Pleszewa, stała karczma. Jej właścicielowi jednak nie wiodło się dobrze. Goście nie chcieli zachodzić tu na strawę lub nocleg. Podobno powodem był urok, rzucony przez miejscową czarownicę przy użyciu fragmentu koszuli wisielca, zasuszonego nietoperza i zdechłych myszy. Karczmarz szukał tych przedmiotów, by urok odczynić, jednak nie udawało mu się to.

Miał on córkę, Krystynę. Była to urodziwa panna, jednak ze względu na brak gości w karczmie, brakowało też konkurentów o jej rękę.

Pewnego razu do karczmy zaszedł wędrowny druciarz. Pijąc piwo i jedząc zupę w pustej gospodzie, zaczął opowiadać Krystynie o świecie, który zwiedził. Najbardziej przejęło ją, że istnieją gdzieś tam drukowane księgi, w których zgromadzona jest mądrość pokoleń. Druciarz pojechał swoją drogą, ale u Krystyny pozostało silne pragnienie, by nauczyć się czytać. Jak postanowiła, tak też zrobiła, choć samodzielna nauka nie przyszła jej łatwo.

Gdy już poznała trudną sztukę, zaczęła wędrować do Pleszewa i czytać dostępne tam tomy. Dowiedziała się wiele o odległych krainach, jednak nie znalazła niczego o tym, jak odmienić los swojej rodziny, by nie musieli już żyć na skraju biedy.

Któregoś letniego dnia, dla odmiany od pleszewskich ksiąg, Krystyna udała się do lasu, by zbierać jagody. Nie dane jednak jej było zajmować się tym zbyt długo. Usłyszała szelest w krzakach i zlękła się. Nim zdążyła się ukryć, na polanę wyszedł mężczyzna. Mimo zmierzwionych włosów i nieogolonej twarzy córka karczmarza dostrzegła w nim wytworność bohaterów legend, o których czytała. Również język, którym przemówił do niej obcy, różny był od chłopskiej mowy okolicznych mieszkańców.

Wędrowiec powiedział jej, że zgubił się w lesie i już dwa dni próbuje się dostać do cywilizacji. Nie miał pieniędzy, ale obiecywał, że jeśli dostanie wody i coś do jedzenia, z czasem ją wynagrodzi. Krystyna zaprowadziła go do karczmy i poprosiła ojca, by podzielił się z wagabundą posiłkiem. Ten zgodził się, był bowiem dobrym człowiekiem. Obcy najadł się i wtedy opadło go chyba zmęczenie, gdyż zasnął na ławie.

Niedługo potem przed karczmą usłyszeli hałas i rżenie koni. Chwilę potem do środka wtargnęła gruba zbrojnych mężczyzn. Początkowy strach karczmarza zmienił się w radość, gdy okazało się, że podróżni chcą zjeść i przenocować. Od kilku dni szukali młodego króla, który zgubił się na polowaniu w okolicznym lesie.

Już mieli zasiadać po posiłku, gdy nagle jeden z knechtów krzyknął zdziwiony. Rozpoznał bowiem króla, śpiącego jak zabity na karczemnej ławie. Gdy ten obudził się i rozpoznał swoich podwładnych, ucieszył się, gdyż jego przygoda dobiegła już końca. Królewski oddział zażądał od karczmarza wystawienia uczty. Na stołach pojawiło się całe jedzenie, jakie było w spiżarni oraz wielka beczka wina z piwnicy. Posłano też po inne oddziały. Przybyli muzykanci, sokolnicy, panowie dworu… Zabawa trwała do rana.

Przed odjazdem, w podzięce za gościnę, król podarował Krystynie złoty miecz, który przechowywali jego ludzie. Od tej pory szczęście dla karczmarza i jego rodziny odwróciło się. Wkrótce znaleziono i spalono węzełek czarownicy, a karczma pełna była gości, skuszonych opowieściami królewskiej gwardii. Po kilku dniach do karczmy zajechał też młody sokolnik z królewskiego dworu i poprosił Krystynę o rękę. Król hojnie sypnął groszem na huczne wesele. Starczyło też na rozbudowę karczmy, którą na cześć tych wydarzeń nazwano “Pod złotym mieczem”.

Źródła

Związane miejsca
Pleszew
gmina Pleszew
Miasto w Wielkopolsce

W pobliżu