Rynek wrocławski i okolice
Legendy związane z miejscem
Mostek czarownic
Dawno, dawno temu we Wrocławiu żyła pewna piękna, ale próżna i leniwa dziewczyna. Miała na imię Tekla. Leniwa była, że strach – żadnej roboty się nie chwyciła. Stroiła się jeno, liczko w lustereczku przeglądała, a chłopcom w głowach zawracała, choć o zamążpójściu nie myślała.
[więcej »]Skamieniałe tancerki
Morowe powietrze, które nawiedziło Wrocław wiosną 1633 roku, nie oszczędziło również mistrza Wacława. Na nic się zdały zabiegi najbieglejszych w sztuce medycznej wrocławskich cyrulików. Mimo puszczania krwi, lewatyw, podawania pigułek ze sproszkowanego rogu jelenia, okadzania wonnymi ziołami i pojenia gorzkimi miksturami Wacław gasł w oczach.
[więcej »]Przejęcie kościoła św. Elżbiety
Mistrz zakonu krzyżowców od Św. Macieja, Erhard Scultetus, mimo swego duchownego stanu był człowiekiem niestroniącym od przesiadywania w gospodzie przy winie oraz hazardzie. Pewnego razu spotkał w swojej ulubionej oberży protestanckiego radnego miasta Heinricha von Rybischa. Od słowa do słowa zasiedli do wina i gry w kości.
[więcej »]Dzwon grzesznika
Po przygotowaniu formy i potrzebnej ilości spiżu do wytworzenia dzwony dla kościoła Marii Magdaleny, mistrz ludwisarski Michael Wilde oddalił się z warsztatu, pozostawiając jedynie na miejscu swego czeladnika, który to przez nieroztropność i nieuwagę spowodował, że wypadł czop zamykający tygiel. Zawartość tygla spłynęła do formy. Czeladnik pobiegł do mistrza błagać o wybaczenie, ale rozwścieczony Wilde zabił go jednym ciosem noża. Dzwon zaś, pomimopomimo że odlany bez kontroli mistrza udał się niebywale i nie miał żadnej skazy. Wilde za morderstwo skazany został na śmierć, przy czym według legendy w ostatnim słowie poprosił, aby mógł posłuchać przed śmiercią bicia dzwonu. Zgodę uzyskał i stracony został na szafocie w akompaniamencie dzwonu.

Michal Gorski, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons