Legendy związane z miejscem

Syrena z jeziora Miedwie

W Zelewie, małej wioszczynie nad brzegiem jeziora Miedwie, właśnie rozpoczęły się sianokosy, łąki ciągnęły się szeroko wzdłuż jeziora aż do rzeki Płoni i dalej, dalej, aż po horyzont. Wszędzie tylko szumiało morze traw gęsto przeplatanych kwieciem i pachnącymi ziołami, a nad brzegiem jeziora szeleściła trzcina. Poza tym cicho było aż w uszach dzwoniło, czasem słychać było głosy ludzi, pracowicie przewracających siano, by lepiej wyschło w gorącym czerwcowym słońcu. Gdzieniegdzie stawiano już kopice lub wysoko ładowano fury, by przewoziły wyschnięte już siano do wsi, pod dachy stodół. Maleńka wioseczka prawie nie miała ornej ziemi, całe jej bogactwo to te łąki zielone, na których pasano bydło i które koszono, gdy nadszedł po temu czas. Wyprawiano się także czółnami na jezioro, a złowiona ryba była codzienną strawą wioski.

[więcej »]
O powstaniu jeziora Miedwie

przed wiekami cała rozległa dolina zajmowana obecnie przez nieckę jeziora Miedwie, należała do bogatej i surowej pani. Pewnego dnia w upalne lato wpadła ona na osobliwy pomysł: postanowiła sankami pojeździć. Nakazała dlatego swej służbie szeroki pas ziemi posypać grubą warstwą soli. W efekcie teren wyglądał jakby śnieg popadał. Z wielką paradną świtą kapryśna matrona wybrała się na przejażdżkę w saniach ciągnionych przez sześć bułanków. Przecież za to, że zmarnotrawiła tyle soli, tak cennej przyprawy, z wielkim trudem w solankach bałtyckich produkowanej, kara boska ją dosięgła. Ziemia nagle rozstąpiła się, panią z jej świtą pochłaniając. Wyłoniła się głęboka i szeroka szczelina, która wypełniła się słoną wodą.

[więcej »]