Blochle
O dobrej dziewczynie z Blochli
W zamierzchłych czasach, gdy wokół szumiała jeszcze prastara Puszcza Śląska, ludzkich siedzib niewiele było, a leśnymi duktami przemykali niechętnie i bojaźliwie kupcy z dalekich krajów ze swoimi wozami, wśród lasów znalazło schronienie kilka drewnianych chatek. A że ziemia tu urodzajna była i bogate lasy obfitowały w grzyby, jagody i zwierzynę łowną to ludzie żyli tu cicho i spokojnie. Była jedna chatka biedniejsza od innych, w której starzało się małżeństwo, którym dobry los nie poszczęścił dziećmi. Z wiekiem sił coraz mniej, zdrowie szwankowało toteż i chałupinka biedna chyliła się coraz bardziej ku ziemi. I była w wiosce dziewczyna śliczna i dobra, która zaglądała do staruszków, by pomóc, by wodę przynieść czy posprzątać w obejściu. Lecz ojciec dumny niechętnie spoglądał na tę pracę ukochanej jedynaczki. Nie na to ją chował mlekiem i miodem karmił, aby usługiwała jakimś darmozjadom. Złym okiem patrzył, gdy chyłkiem uciekała by pomóc, posprzątać, czy nakarmić biednych staruszków. Nie pomagały jednak zakazy i surowe słowa groźnego ojca. Dziewczyna, gdy tylko mogła biegła z pomocą, bo wiedziała, że jak nie ona to nikt im nie pomoże. Wszyscy bowiem w osadzie zapracowani byli bardzo w trosce o bezpieczeństwo i byt własnych rodzin, dzieci i domów. Nie było dużo młodych we wsi, nie było wolnych rąk do pracy. Więc pomagała, mimo że nieludzki ojciec groźnym głosem wyklinał jej dobre serce i chęć pomocy. Razu pewnego, gdy wrócił z polowania nie zastał córki w domu i domyślił się gdzie jest i co robi. Pognał rozjuszony i wściekły do małej chatynki na skraju lasu. Zobaczył uroczą swą córkę delikatną jak sieć pajęcza na kolanach szorującą podłogę w nędznej chacie. Diabeł w niego wstąpił i jak stał tak trzasnął batogiem krucha postać dziewczęcą. Ze złości, z rozżalenia czy może z rozpaczy, że nie usłuchała. Nikt już nie dojdzie co nim powodowało.
[więcej »]